lone tree, tree, oak-1934897.jpg

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
(…)
A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

J 1, 1.17

W różnych zakątkach Internetu pojawiają się często zarzuty wobec Kościoła Katolickiego, które zestawiają jego deklaracje dotyczące niezmienności jego nauczania z datami ogłaszania różnych dogmatów, a w szczególności tych spornych jak np. czyściec (Florencja, 1438 r.), nieomylność papieża (Watykan, 1870 r.) i inne. Zarzuty te wynikają z niezrozumienia co właściwie ma być niezmienne i dane raz na zawsze, a co podlega rozwojowi. Postaram się to rozjaśnić, a w kolejnych tekstach zająć się kilkoma przykładami.

Gdybym miał udzielić szybkiej odpowiedzi, porównałbym (choć nie jest to całkiem zadowalające porównanie) sytuację do eksperymentu w CERNie, gdzie Wielki Zderzacz Hadronów w krótkim czasie może wyprodukować tyle danych, że potrzeba lat i sporej liczby studentów-praktykantów, żeby te dane móc obrobić i zinterpretować. Dane są czymś, co dostajemy raz na zawsze, ale ich przyswojenie trwa.

Pierwszym krokiem do zrozumienia sytuacji jest znajomość Pisma Świętego. W Starym Testamencie przechodząc od dawniejszych do nowszych ksiąg możemy dostrzec coraz to nowe idee. Początkowo Bóg Izraela nie jest opisywany jako jedyny istniejący, a tylko jako ich Bóg. Później jako najwyższy Bóg, a dopiero potem jedyny. Idea zmartwychwstania pojawia się z czasem. Widać przejście od odpowiedzialności zbiorowej do indywidualnej.

Mówimy, że Bóg prowadził naród wybrany stopniowo objawiając im nowe rzeczy. Jednak przechodząc do Nowego Testamentu mamy 27 ksiąg, które powstały w przeciągu kilkudziesięciu lat, a potem już nic. I nic nowego już do Biblii nie dołączy. Dlaczego?

Tak jak Biblia jest słusznie nazywana Słowem Bożym, tak Słowem we własnej osobie jest Chrystus. O tym mówi właśnie prolog janowy. Nazywanie drugiej osoby Trójcy Świętej Słowem nie jest jakąś przenośnią, ale „Słowo” (Logos) jest imieniem równoprawnym w stosunku do „Syna” czy „Obrazu Boga” i kilku innych określeń. Każde z nich poprzez analogię oddaje coś z jego właściwości, które jednak przekraczają nasze pojęcie. I tak jak „Syn” podkreśla wspólną naturę z Ojcem, tak „Słowo” (lub „Myśl”, „Pojęcie”) wskazuje, że Syn nie jest rodzony na podobieństwo ludzkich narodzin, ale bardziej jak myśl rodzona przez intelekt. Chrystus jest myślą Boga o Nim samym, jego doskonałym obrazem. (W tym miejscu polecam tekst „Jak uzasadniać wiarę” św. Tomasza z Akwinu. Krótki i prosty jak na niego.)

Kiedy Chrystus przyszedł na świat, dostaliśmy całe Słowo Boże. Nie tylko to, co mówił, ale też jaki był, co robił, całe jego życie pokazywało Boga i wszystko, co Bóg nam chciał przekazać w najdoskonalszy sposób, jaki jest możliwy przy naszych ograniczeniach. I właśnie z tego powodu nie dostaniemy już nic więcej. Po prostu więcej się nie da. Warto zauważyć, że objawieniem Boga jest sam Chrystus i jego życie, a Pismo Święte jest albo jego zapowiedzią (w przypadku Starego Testamentu), albo opisem tego, co apostołowie byli w stanie przyswoić i przekazać (Nowy Testament). Ale tutaj trzeba od razu zaznaczyć, że różnica nie jest taka, jak między zobaczeniem pięknego zachodu słońca a opowiedzeniem potem komuś jak to wyglądało. Z jednej strony Chrystus niesie w sobie nieporównywalnie więcej, niż najpiękniejszy widok. Z drugiej strony, Pismo Święte nie jest tylko jakimś opowiadaniem. Ono powstało dzięki natchnieniu Ducha Świętego i choć napisane ludzkimi słowami przez ludzi, to rzeczywiście jest Słowem Bożym i jak Chrystus, Słowo Boże we własnej osobie, pokazuje nam Boga tak dobrze, jak tylko się da, tak Biblia jest najlepszym oddaniem Słowa Bożego na papierze.

Bóg wypowiedział się cały w swoim Słowie, które dwa tysiące lat temu przyszło na świat i dlatego nie ma miejsca na żadną nowość, nie będzie nowych ksiąg w Biblii, nowego objawienia publicznego (a objawienia prywatne, żeby uzyskać potwierdzenie Kościoła muszą być zgodne z tym, co już zostało nam przekazane przez Chrystusa).

Co więc może się zmienić? Odpowiedź brzmi: my. Zmienia się nasza kultura, rozumienie świata, który nas otacza (nie, lub nie tylko, w sensie naukowym), a przede wszystkim mamy czas do namysłu nad tym, co zostało nam raz na zawsze dane. Jak mówi sam Chrystus:

Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.
J 16,12-14

Warto zwrócić tu uwagę na trzy rzeczy. Po pierwsze, Jezus wskazuje na pewną niedojrzałość słuchaczy, przez którą nie może im wszystkiego wprost powiedzieć. Po drugie, obiecuje, że jego Kościół będzie prowadzony przez Ducha Świętego do całej prawdy. Po trzecie, Duch nie da nam nowego objawienia, ale „z mojego weźmie i wam objawi”.

Widać więc, że w miarę jak Kościół dojrzewa, jego doktryna musi ewoluować Było to zapowiedziane przez Chrystusa i jest prowadzone przez Ducha Świętego, dzięki czemu, w oparciu o tę obietnicę ufamy, że Kościół nigdy nie zbłądzi jako całość. Z drugiej strony ta ewolucja musi zachować ciągłość i wszystko, czego naucza musi być choćby w zarodku obecne od samego początku. I tak jak żołądź nie przypomina dębu, to dokładne badania (np. DNA) wykażą, że to ten sam organizm.

W praktyce doktryna Kościoła rozwija się różnymi ścieżkami. Może to być przez namysł teologów, często jako kontra do pojawiających się herezji, a może poprzez pobożność ludu bożego. W każdym czasie pojawia się wiele wątków, z których jedne ulegają zapomnieniu po kilkudziesięciu lub kilkuset latach, a inne trwają. Te wszystkie rzeczy są pod kontrolą Ducha Świętego, bo choć często podkreśla się jak to Bóg jest łagodny, działa delikatnie i mówi w ciszy, to jednak jest wszechmocny.

I tak, jeśli chodzi o teologów, to ich praca polega na logicznym wyjaśnianiu tego, co zastali w Piśmie Świętym i Tradycji. Często motorem napędowym jest jakaś herezja. Przykładem może tu być spór o dwie natury w Chrystusie. Wierzymy, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Ale co to oznacza? Podejrzewam, że gdyby zapytać pierwszych chrześcijan, czy Chrystus jest Bogiem, powiedzieliby, że tak. Tak samo odparliby na pytanie, czy jest człowiekiem. Ale nie za bardzo byliby w stanie to wyjaśnić. Potem powstawały różne koncepcje, które jednak były niezgodne z Pismem ani z tym, jak wyznawano wiarę. Niektórzy mówili o dwóch osobach w Chrystusie, inni, że jego człowieczeństwo zmieszało się z bóstwem. Potrzeba poradzenia sobie z tym problemem zmusiła Kościół, do dokładniejszego określenia o co właściwie chodzi. I w końcu na soborze chalcedońskim w 451 r. określono:

Zgodnie ze świętymi Ojcami wszyscy jednomyślnie uczymy wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, Pan nasz Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa i współistotny nam co do człowieczeństwa, „we wszystkim nam podobny prócz grzechu”, przed wiekami zrodzony z Ojca co do Boskości, w ostatnich czasach narodził się co do człowieczeństwa z Marii Dziewicy, Matki Bożej, dla nas i dla naszego zbawienia. Jednego i tego samego Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego, należy wyznawać w dwóch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączenia. Nigdy nie zanikła różnica natur przez ich zjednoczenie, ale zostały zachowane cechy właściwe obu natur, które się spotkały, aby utworzyć jedną osobę i jedną hipostazę. Nie wolno dzielić Go na dwie osoby ani rozróżniać w Nim dwóch osób, ponieważ jeden i ten sam jest Syn, Jednorodzony, Bóg, Słowo i Pan Jezus Chrystus, zgodnie z tym, co niegdyś głosili o Nim Prorocy, o czym sam Jezus Chrystus nauczał i co przekazał nam Symbol Ojców.

Z jednej strony można powiedzieć, że nie określono dokładnie jak to wszystko jest możliwe, a tylko jak nie jest (bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączenia). Z drugiej strony to, że Chrystus jest prawdziwym człowiekiem oznacza, że ma m. in. ludzki rozum i wolę, a będąc prawdziwym Bogiem ma też boską wolę i rozum różne od ludzkich. Posiadanie przez Chrystusa dwóch wól i dwóch rozumów jest logiczną konsekwencją powyższego stwierdzenia i teologowie byli tego świadomi (choć pojawiły się przeczące temu herezje). Czy nie brzmi to dziwnie? A jednak czytając Pismo Święte znajdujemy pozorne sprzeczności. Z jednej strony Jezus zdaje się być wszechwiedzący, a z drugiej czytamy, że „czynił postępy w mądrości”, dziwił się, czy mówił, że nie zna godziny sądu. Raz jest nazywany Bogiem, raz człowiekiem. Wszystko dlatego, że jest jednocześnie i jednym, i drugim, ale przez ograniczenia ludzi, autorów Pisma Świętego stwierdzenie takie jak z Chalcedonu nie znalazło się w Biblii. Z drugiej strony, dzięki natchnieniu Ducha Świętego to, co się w niej znalazło wystarczyło, żeby nas doprowadzić do tej prawdy.

Z drugiej strony jest jeszcze pobożność ludu bożego. Zgodnie z zasadą „lex orandi, lex credendi” (w wolnym tłumaczeniu: „jak się modlisz tak wierzysz”), wykładnią wiary Kościoła są jego modlitwy liturgiczne, czy np. święta. Jako przykład możemy wziąć dogmat o wniebowzięciu Maryi, który został ogłoszony dopiero w 1950 r. Jednak święto Wniebowzięcia ma początki jeszcze w połowie I tysiąclecia naszej ery, mamy wiele starych obrazów ukazujących wniebowzięcie, mamy też tajemnicę różańca. Samo ogłoszenie dogmatu było poprzedzone konsultacjami z całym katolickim światem, czy wiara w to wydarzenie jest żywa w Kościele.

Podsumowując, uroczyste ogłoszenie dogmatu w kościele nie oznacza, że od dzisiaj zaczynamy wierzyć w coś nowego. Jest to raczej konkretne sformułowanie prawdy, która była (choć początkowo może tylko w zarodku) i jest obecna w kościele. Często konieczność takiego uroczystego ogłoszenia była podyktowana pojawieniem się przeciwstawnych herezji i nadal mamy wiele takich prawd wiary, które nie zostały uroczyście ogłoszone tylko dlatego, że nikt nie wpadł na to, żeby im zaprzeczyć i jednocześnie nazywać się chrześcijaninem. Ogłoszenie dogmatu mówi nam „to już ustaliliśmy, możemy przejść do innych kwestii”.

Dla zainteresowanych polecam posłuchać tego nagrania.

Subscribe
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback
2 lat temu

[…] Przed lekturą tego tekstu polecam zapoznać się z wcześniejszym postem o rozwoju doktryny. […]