Kiedy ktoś chce uznawać naukę Kościoła może się natknąć na pewien problem. W obrębie samego katolicyzmu można usłyszeć wiele różnych opinii co do różnych spraw. Mając dostęp do internetu każdy może posłuchać różnych kazań, katechez, czytać blogi, katolickie czasopisma. Czasem zdarza się, że różni ludzie mają różne zdania i ciężko jest nam wychwycić, czy w tej sprawie Kościół w ogóle się wypowiedział, a jeśli tak, to kto prezentuje nauczanie Kościoła, a kto jedynie swój punkt widzenia. Rozwiązanie tego problemu jest stosunkowo proste i częściowo napisałem już o tym ostatnio. Nauczanie w kościele jest przede wszystkim zadaniem biskupów na czele z papieżem, a więc następców św. Piotra i apostołów.

W praktyce możemy mieć pewien kłopot, ponieważ słowa biskupów docierają do nas różnymi kanałami, czasem za pośrednictwem innych osób, w tym mediów. Są więc narażone na zniekształcenie. Poza tym szukając rozstrzygnięcia jakiejś sprawy przez Kościół mamy do dyspozycji wiele źródeł włączając niniejszą stronę, gdzie nieznajome osoby z internetu powołują się na nauczanie Kościoła i lepiej lub gorzej próbują je wyjaśnić. Z tego powodu dobrze jest korzystać z oficjalnych dokumentów wydawanych przez Kościół (przede wszystkim Watykan, ale też np. Konferencję Episkopatu Polski), na czele z Katechizmem Kościoła Katolickiego, o ile tylko jesteśmy w stanie zrozumieć czasem dość techniczny język, który jest tam używany. Na przykład Katechizm o Urzędzie Nauczycielskim Kościoła wypowiada się w następujący sposób:

85 „Zadanie autentycznej interpretacji słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa”, to znaczy biskupom w komunii z następcą Piotra, Biskupem Rzymu.

86 „Urząd ten Nauczycielski nie jest ponad słowem Bożym, lecz jemu służy, nauczając tylko tego, co zostało przekazane. Z rozkazu Bożego i przy pomocy Ducha Świętego słucha on pobożnie słowa Bożego, święcie go strzeże i wiernie wyjaśnia. I wszystko, co podaje do wierzenia jako objawione przez Boga, czerpie z tego jednego depozytu wiary”.

87 Pamiętając o słowach Chrystusa skierowanych do Apostołów: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10, 16), wierni z uległością przyjmują nauczanie i wskazania, które są im przekazywane w różnych formach przez ich pasterzy.
KKK 85-87

Jak widać Katechizm wprost stwierdza kompetencje papieża i biskupów. Z drugiej strony nie podaje zbyt wielu szczegółów, np. czy musimy słuchać każdego pojedynczego biskupa. W takiej sytuacji można sięgnąć po inne dokumenty. Na przykład Kodeks Prawa Kanonicznego ma całkiem spory kawałek poświęcony nauczaniu Kościoła, zaczynając od kan. 747 (warto poczytać co najmniej pierwsze kilkanaście punktów, bo one są w tym kontekście najciekawsze). Z kan. 749-750 i 752-754 (pomijam kan. 751: definicję herezji, schizmy, apostazji) można się dowiedzieć co jest dla nas obowiązujące:

Kan. 749 – § 1. Nieomylnością w nauczaniu, na mocy swego urzędu, cieszy się
Biskup Rzymski, kiedy jako najwyższy Pasterz i Nauczyciel wszystkich wiernych, którego
zadaniem jest utwierdzać braci w wierze, w sposób definitywny głosi obowiązującą naukę
w sprawach wiary i obyczajów.

§ 2. Nieomylnością w nauczaniu cieszy się również Kolegium Biskupów, kiedy
biskupi wypełniają urząd nauczycielski zebrani na soborze powszechnym, gdy jako
nauczyciele i sędziowie wiary i moralności ogłaszają w sposób definitywny całemu
Kościołowi naukę którą należy wyznawać w sprawach wiary i obyczajów; albo kiedy
rozproszeni po świecie, zachowując węzeł wspólnoty między sobą i z następcą Piotra,
nauczając razem z tymże Biskupem Rzymskim autentycznie w sprawach wiary i
moralności, wyrażają jednomyślność, że coś należy przyjąć jako definitywnie

obowiązujące.
§ 3. Tylko wtedy należy uznać jakąś naukę za nieomylnie określoną, gdy to zostało
wyraźnie stwierdzone.


Kan. 750 – Wiarą boską i katolicką należy wierzyć w to wszystko co jest zawarte w
słowie Bożym, pisanym lub przekazanym, a więc w jednym depozycie wiary powierzonym
Kościołowi i co równocześnie jako przez Boga objawione podaje do wierzenia Nauczycielski
Urząd Kościoła, czy to w uroczystym orzeczeniu, czy też w zwyczajnym i powszechnym
nauczaniu; co mianowicie ujawnia się we wspólnym uznaniu wiernych pod kierownictwem
świętego Urzędu Nauczycielskiego. Wszyscy więc obowiązani są unikać doktryn temu
przeciwnych.


Kan. 752 – Wprawdzie nie akt wiary, niemniej jednak religijne posłuszeństwo
rozumu i woli należy okazywać nauce, którą głosi Papież lub Kolegium Biskupów w
sprawach wiary i obyczajów, gdy sprawują autentyczne nauczanie, chociaż nie zamierzają
przedstawić jej w sposób definitywny. Stąd wierni powinni starać się unikać wszystkiego,
co się z tą nauką nie zgadza.


Kan. 753 – Chociaż biskupi, pozostający we wspólnocie z głową Kolegium i
członkami, czy to pojedynczy, czy też zebrani na Konferencjach Episkopatu lub na
synodach partykularnych nie posiadają nieomylności w nauczaniu, są jednak w odniesieniu
do wiernych powierzonych ich trosce autentycznymi nauczycielami i mistrzami wiary.
Temu autentycznemu przepowiadaniu swoich biskupów wierni obowiązani są okazać
religijne posłuszeństwo.


Kan. 754 – Wszyscy wierni mają obowiązek zachowywać konstytucje i dekrety,
które prawowita władza kościelna wydaje w celu przedstawienia nauki i napiętnowania
błędnych opinii. Odnosi się to w sposób szczególny do aktów wydawanych przez Biskupa
Rzymskiego lub Kolegium Biskupów.

Tym razem mamy już dużo więcej praktycznych wskazówek, jednak nadal język takiego dokumentu może nie być przystępny dla każdego czytającego. Z tego powodu warto słuchać kazań, katechez i innych wypowiedzi biskupów, które są skierowane do szerszego grona słuchaczy. Z drugiej strony warto też, pamiętając o pierwszeństwie biskupów, słuchać odpowiednio wykształconych ludzi, którzy mogą wytłumaczyć to, co może być niejasne lub opisane zbyt pobieżnie w takich dokumentach jak KKK czy KPK. W tej materii chciałbym polecić wywiad z Maciejem Roszkowskim OP „Czy musimy słuchać biskupów?”, który powinien odpowiedzieć na pozostałe wątpliwości (np. omawia różne typy Magisterium Kościoła czy wyjaśnia różnice między autentycznym nauczaniem biskupa a jego prywatną opinią).

Oczywiście ktoś może powiedzieć, że taki wywiad nie jest już czymś tak pewnym jak Katechizm. Zgadzam się z tym. Niestety w praktyce zawsze musimy w końcu komuś zaufać, że dobrze nas pouczy, jednak możemy zminimalizować prawdopodobieństwo tego, że zostaniemy wprowadzeni w błąd. Po pierwsze, jeśli nawet nie do końca rozumiemy np. KPK, to jednak po przeczytaniu odpowiednich punktów czegoś zdążyliśmy się dowiedzieć i możemy to porównać z tym, co słyszymy (choć tu trzeba uważać, bo możemy coś opacznie zinterpretować). Po drugie, możemy się upewnić, że osoba, której słuchamy ma odpowiednie kompetencje. Po trzecie, możemy posłuchać innych wykształconych teologów katolickich, czy mówią podobne rzeczy, czy sobie przeczą.

Jakkolwiek uważam, że podlinkowany wywiad porusza to wszystko, o czym sam chciałem tu napisać, to kilka rzeczy chciałbym dodatkowo podkreślić. Po pierwsze jeśli chodzi o nieomylność papieża oraz kolegium biskupów opisaną w kan. 749 KPK, to nie dotyczy ona wszystkich ich wypowiedzi. Po pierwsze, muszą specjalnie zaznaczyć, że właśnie coś definitywnie określają, a po drugie, ta rzecz musi dotyczyć wiary i obyczajów, a więc nie nauki, polityki* itp. Nie należy więc każdej wypowiedzi papieża traktować jak dogmat.

Z drugiej strony, nawet jeśli jakaś nauka nie ma statusu nieomylnej, to nie zwalnia nas to z jej uznania. Jeśli coś nie jest dogmatem, ale zwykłym nauczaniem Kościoła, to nie oznacza, że możemy to z ulgą odrzucić, jeśli nam nie pasuje. Tak czy inaczej nas to obowiązuje, choć nie przez akt wiary, to jednak przez religijne posłuszeństwo. To posłuszeństwo jesteśmy winni nawet pojedynczemu (naszemu) biskupowi, o ile tylko jego nauczanie jest autentyczne. Omówienie na czym polega autentyczne nauczanie i jak je odróżnić od prywatnej opinii biskupa znajduje się w podlinkowanym wcześniej wywiadzie. Od siebie tylko dodam, że warto mieć trochę pokory i nie uznawać za prywatną opinię biskupa wszystkiego tego, co nie zgadza się z moją prywatną opinią. Żeby odróżnić autentyczne nauczanie od prywatnej opinii też trzeba mieć jakieś kompetencje, a w razie wątpliwości bezpieczniej jest posłuchać swojego biskupa.

Chciałbym to jeszcze rozwinąć, bo wydaje mi się, że zbyt łatwo lekceważymy naszych biskupów. Kiedy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji w sieci zawrzało, chciałem się dowiedzieć co tak naprawdę mówi Kościół o prawnym zakazie aborcji. Zacząłem czytać wypowiedzi różnych ludzi, w tym polskich biskupów, ale one były tak sprzeczne, że nie wiedziałem komu mam wierzyć. Postanowiłem więc poszukać w Katechizmie, ale tam nie było jasnej odpowiedzi (chodzi mi nie o kwestię „czy aborcja jest zła?” bo oczywiście jest, ale „czy powinna być zakazana?”). W Katechizmie były za to przypisy do kolejnych dokumentów, które bardziej rozjaśniły sprawę. Kiedy już znalazłem to, o co mi chodziło, okazało się, że powinienem był od początku słuchać naszych biskupów. Aż mi było wstyd za siebie, że zamiast roli ucznia, przyjąłem rolę egzaminatora, który miał sprawdzić, czy biskupi mają rację, czy się mylą. Gdybym od początku ich posłuchał, to zaoszczędziłbym sobie trud przekopywania się przez kilka tekstów, które nie zawsze były krótkie (choć i tak wyszło mi to na dobre, bo się dowiedziałem z nich kilku rzeczy).

Powinniśmy myśleć o swoim biskupie podobnie jak o nauczycielu. Nauczyciel wykłada swój przedmiot, a uczniowie go słuchają. Podobnie jak biskup, który naucza wiernych. Nauczyciel ma autorytet w swojej dziedzinie oraz pewną władzę nad uczniami, choć ta władza i autorytet są ograniczone do jego lekcji. Nauczyciel biologii nie jest autorytetem z historii i nie może np. kazać uczniom jeść określonych rzeczy w domu, ale może np. kazać się uczniom przesiąść na swojej lekcji i jest autorytetem w biologii, choć nie jest nieomylny nawet w swojej dziedzinie. Może być tak, że jakiś uczeń w jakiejś konkretnej rzeczy może wykazać błąd nauczycielowi, ale jednak w przytłaczającej liczbie przypadków, to nauczyciel poprawia i uczy swoich uczniów. Podobnie jest z biskupem. Jest autorytetem w wierze i ma nad nami pewną władzę (np. może ogłosić dyspensę w swojej diecezji), choć nie jest autorytetem np. w fizyce i nie może też nas wsadzić do więzienia. Nie jest nieomylny, ale to on ma nas prowadzić do Boga, więc powinniśmy go słuchać. I tak jak po wyborze szkoły, to właśnie ona przydziela nam nauczyciela, tak samo będąc w Kościele, mieszkając na terenie danej diecezji, naszym pasterzem jest wybrany przez Kościół biskup. To jego powinniśmy w pierwszej kolejności słuchać, a nie obcego biskupa, którego nauczanie akurat najbardziej nam pasuje (por. kan. 756 § 2 KPK).

Kan. 756 – § 1. W odniesieniu do całego Kościoła, zadanie głoszenia Ewangelii
zostało powierzone głównie Biskupowi Rzymskiemu i Kolegium Biskupów.
§ 2. W odniesieniu do powierzonego sobie Kościoła partykularnego zadanie to
sprawują poszczególni biskupi, którzy też są w nim kierownikami całej posługi słowa.
Czasem niektórzy biskupi wspólnie pełnią to zadanie w odniesieniu do kilku równocześnie
Kościołów, zgodnie z prawem.

KPK 756

Podobnie jak pisałem o księżach, nie chodzi w tym wszystkim o to, że biskup jest najlepszym człowiekiem dla swojej roli. Tak jak ksiądz dostaje władzę sprawowania sakramentów nie ze względu na swoje zasługi, ale niejako z urzędu, na mocy święceń, tak biskup jest autorytetem z urzędu. Mogą tuż obok niego być świeccy, którzy są lepszymi znawcami wiary, lepiej potrafią ją przekazywać, żyją w sposób bardziej święty, ale nie mają takiego autorytetu jak biskup, bo ten autorytet nie jest wypracowany ich działaniem, ale dany od Boga. To nie mądre słowa mają trafić do ludzi, ale nauka z mocą Bożą. Nawet jeśli jakieś kazanie jest kiepskie, to Bóg może sprawić, że do kogoś szczególnie trafi i zmieni jego życie. To zależy od Boga, a nie od wykształcenia mówcy, a to właśnie biskupom na mocy święceń Bóg użycza własnego autorytetu i przez nich chce do nas mówić. Owszem, mówi też przez innych ludzi, ale urząd biskupa daje nam to bezpieczeństwo, że idąc za nim nie pobłądzimy, o ile biskup nie zerwie z jednością z resztą Kościoła (i to jest według mnie najgorsze, co może zrobić biskup jako biskup, a nie te oskarżenia, które zazwyczaj się słyszy).

Idąc dalej, jeśli porównać Kościół do biura podróży, które organizuje nam drogę do nieba, a każda diecezja będzie osobnym autobusem, w którym podróżujemy, to biskup jest kierowcą takiego autobusu. To kierowca prowadzi autobus, wybiera trasę, miejsce i czas postoju, a także steruje klimatyzacją, radiem itp. Może być miły, wsłuchiwać się w potrzeby podróżnych (np. podkręcić klimatyzację, zrobić postój), ale może też tego nie robić i być gburem. Może mieć dobrą orientację w terenie albo co chwilę musieć zawracać. Może wybierać autostrady albo jechać krętymi dróżkami. Może być dobrym lub kiepskim kierowcą. Jednak tak długo, jak prowadzi (i nie zerwie z biurem podróży zmieniając cel i „porywając” przy okazji podróżnych), możemy być pewni, że dojedziemy na miejsce. Może się zdarzyć, że w autobusie siedzi ktoś, kto jest lepszym kierowcą, potrafi lepiej wybrać trasę, jest milszy niż kierowca, ale to nie on jest zatrudniony przez biuro, nie on trzyma kierownicę, nie on ma kluczyki. Najlepsze co może zrobić, to starać się wspierać i ewentualnie przekonywać kierowcę. Najgorzej za to, gdy zacznie podkopywać zaufanie do kierowcy, bo ktoś może się zdenerwować i opuścić autobus, przez co nie dotrze już do celu.

Na koniec chciałbym zaznaczyć, że nie wyczerpałem tematu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Nie pisałem też prawie wcale o nikim poza biskupami (np. o zwykłych księżach, katechetach, rodzicach jako pierwszych nauczycielach wiary itp.), bo też cel, jaki mi przyświecał przy tworzeniu tego tekstu to przypomnienie, że powinniśmy słuchać naszych biskupów i szanować to, co mówią, choć mają ostatnio kiepską prasę. Słyszałem raz anegdotę, jak pewien ksiądz na spotkaniu ze studentami z duszpasterstwa akademickiego rozmawiał o biskupach. Przed tym spotkaniem uważał, że jest problem, bo biskupi za mało słuchają wiernych. Na spotkaniu okazało się, że w drugą stronę jest jeszcze gorzej. Słyszał tylko narzekanie na biskupów (co prawda zaznaczył, że odzywało się kilka osób z kilkudziesięciu) i nie było nawet mowy o tym, żeby ci studenci mieli przyjmować to, co mówią biskupi. A przecież to biskup ma uczyć wiary wiernych, a nie wierni biskupa, a więc brak słuchania biskupa przez wiernych jest gorszy, niż wiernych przez biskupa. Chciałem więc przypomnieć jeszcze raz, że mamy biskupów słuchać, a nie sądzić, bo sądzić tak ich jak i nas (również z posłuszeństwa) będzie Bóg.

* Chociaż trzeba mieć w pamięci, że polityka też lubi się wypowiadać na temat obyczajów (rzadziej samej wiary), więc Kościół może wdać się w dyskusje z politykami i formułować oficjalne stanowisko w takich właśnie dziedzinach (patrz kan. 747 § 2. oraz kan. 768 KPK).

Subscribe
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

0 Komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments